Radeba

Świat okiem kibica

The World Seen With  A Football Fan's Eye

Atletico Madryt

03.12.2016 PRIMERA DIVISION 2016/2017
Atletico Madryt - Espanyol Barcelona 0:0

Pojedynek Atletico z Espanyolem przypadł na ten sam dzień, co słynne El Clasico, w związku z czym Madryt był pochłonięty przede wszystkim wyjazdowym meczem Królewskich z Barceloną. Giganci podzielili sie punktami, choć z przebiegu gry (którą obserwowaliśmy w TV) gospodarze zasłużyli na zgarnięcie pełnej puli – gdyby nie zmarnowane okazje Neymara i Messiego. Wynik w sumie korzystny dla Atletico, które w przypadku zwycięstwa w swoim meczu mogło zamienić na 3. pozycji Sewillę, tuż za plecami Barcelony. Podopieczni Diego Simeone przystąpili do spotkania w najsilniejszym składzie, ze słynnych nazwisk na ławce brakło tym razem kontuzjowanego Torresa. Po paru minutach wydawało się pewne, że 40-tysięczna publiczność zobaczy kilka bramek swoich ulubieńców, ale po pół godzinie pewności nie było żadnej, a Oblak musiał potwierdzić swoją klasę broniąc sytuacje sam na sam. Walenie głową w mur przez Atletico to nadzwyczaj precyzyjny opis tego, co się działo na boisku. Miejscowi popisywali się modelowym wręcz rozbijaniem kontrataków Espanyolu, ale na tym popis wirtuozerii sie kończył. Griezmannowi nie brakowało chęci do gry, swoim zwyczajem wychodził do podań daleko przed polem karnym, jednak podania otwierającego drogę do bramki nie otrzymał ani jednego. Niemal bezbłędny w pierwszej połowie Filipe Luis kompletnie zawiódł po zmianie stron. Raził nieporadnością Carrasco. Simeone zareagował trzema zmianami, ale żadna z nich nie wniosła niczego nowego do obrazu gry. Mniej więcej od 60 minuty było jasne, że bramki raczej tego wieczora nie padną, choć Oblak ponownie musiał stanąć na wysokości zadania po sytuacji sam na sam.
Brak goli to jedno, kiepskie miejsca to drugie. Podobnie jak na stadionie Evertonu, pole widzenia znacznie zawężał położony tuż nad trybuną dach - bilety na takie miejsca w żadnym wypadku nie powinny kosztować 80 Euro, ale takie są (a raczej mogą być) uroki pierwszej wizyty na danym stadionie. W drodze powrotnej do centrum zmoczył nas deszcz, co z pewnością nie przysporzy zbyt wielu pozytywnych wspomnień z Vicente Calderon.
Należy mieć nadzieję, że druga cześć sezonu przyniesie sposobność do zobaczenia o wiele ciekawszych pojedynków, na bardziej nowoczesnych stadionach. Trzymamy kciuki.
Kreator stron internetowych - strona bez programowania