Radeba

Świat okiem kibica

The World Seen With  A Football Fan's Eye

Elche

29.05.2017 SEGUNDA DIVISION 2016/2017
Elche - Reus Deportiu 1:1

Estadio Manuel Martiney Valero wygląda z zewnątrz na niedokończony, albo porzucony. Wrażenie potęguje bezpośrednia okolica obiektu, w postaci blokowisk ze śladowymi ilościami zieleni.
Ceny biletów na główną trybunę nie zwalają z nóg: 10 euro dla osoby dorosłej i 5 dla nastolatka można przeżyć. Wrażenie po wejściu na stadion ulega poprawie – mimo zamkniętej dla publiczności górnej części trybun (nie ma takiego zapotrzebowania), obiekt wydaje się zwarty i logicznie rozplanowany. Względnie miłe skojarzenia wkrótce ustepują zgrozie – po rozpoczęciu spotkania miejscami porywisty wiatr przynosił na murawę sterty śmieci – plastikowych toreb, paczek po słodyczach i tym podobnych. Sędzia liniowy z zadzierzgniętą na korku buta starą reklamówką wyglądał żałośnie. Nigdy czegoś takiego na żadnym ze stadionów nie widziałem – owszem, konfetti, papierki, jako przejaw kibicowskiej fety zdarzały się tu i ówdzie, ale gra wśród śmieci to wstyd na gospodarzy Estadio.
Występ biało-zielonych przyszło obejrzeć niecałe 10 tysięcy widzów – to i tak spory kredyt zaufania, bo Elche było łaskawe uprzednio przegrać sześć kolejnych meczów, dzięki czemu na stałe zagościło w spadkowej strefie Segunda Division. Zawodnicy niegdysiejszego (sezon 2014/15) klubu Przemysława Tytonia wydają się być pogodzeni z losem, bo gryzienia trawy nie było. Owszem, pojawiło się kilka okazji strzeleckich, ale przy takiej skuteczności nawet byt trzecioligowy będzie zagrożony.
Dobrze, że przed meczem odwiedziliśmy centrum Elche. Wizyta w niewielkim, acz urokliwym Ogrodzie Botanicznym (Jardin Huerto del Cura) zrekompensowala nam wątpliwej jakości wrażenia sportowe.
Spodziewam się, że Elche nieprędko podniesie się po degradacji, a mieszkańcom miasta pozostanie jeżdzenie na mecze Primera Division do Walencji, która od przyszłego sezonu ponownie będzie tam miała swoje obydwa kluby – Levante wystarczyla zaledwie roczna kwarantanna na drugim poziomie rozgrywkowym Hiszpanii. Do Alicante byłoby zdecydowanie bliżej, ale tamtejszy Hercules lata świetności (grał tam np. Jan Tomaszewski) również ma za sobą.
Kreator stron internetowych - strona bez programowania